Weekend w Berlinie

Kilka zdjęć z mojego weekendu w Berlinie

Cześć!

Dzisiejszy newsletter będzie nieco inny niż pierwszy. Pierwsza edycja newslettera była w pewien sposób wyjątkowa — skupiłem się na jednym zdjęcia, opowiedziałem jedną historię. Pewnie jeszcze takie wpisy będą się pojawiać, ale większość będzie podobna do dzisiejszego. Niezbyt dużo tekstu, za to więcej zdjęć.

Dziś zatem pokażę kilka zdjęć z przedłużonego weekendu, na który wybrałem się do Berlina w marcu. Pojechałem tam pociągiem, bo uwielbiam takie dłuższe podróże koleją. Wsiadam do wagonu, wyłączam telefon i przez kilka godzin delektuję się spokojem, książką (czytałem "Sześć światów Hain" Ursuli K. Le Guin) i zmieniającym się krajobrazem za oknem.

Wszystkie zdjęcia wykonałem apratem Nikon F90x, z obiektywami Nikkor 50mm f/1.4 i Nikkor 28mm f/2.8, na kliszy Ilford HP5.

W Berlinie chodziłem po kafejkach, spotykałem znajomych (nawet przypadkiem w metrze o godzinie 24!), zwiedzałem. Jedyne czego zabrakło to chyba wybrania się na jakiś koncert.

Zdecydowanie za rzadko bywam w tym mieście. Muszę jeszcze kiedyś wrócić, ale może następnym razem na nieco dłużej niż tylko weekend.

A na koniec kilka poleceń i ciekawostek.

  1. Dom, który być może znacie z filmu "Kevin sam w domu" jest na sprzedaż. Jeśli masz wolne 5+ milion dolarów, to może rozważysz kupno. Ostrzegam, że w środku nie wygląda tak przytulnie, jak w filmie, i nawet jeśli ten dom kupicie, to nie będzie to dla Was nostalgiczna podróż w lata dziewięćdziesiąte, bo wystrój wnętrz jest chyba inspirowany zimnem sali szpitalnej. ;) Jeśli podoba Ci się wystrój, to czekam na polemikę mailową, ale ja zdecydowanie bardziej wolałem ten ciepły klimat domu, który mogliśmy widzieć w filmie!

  2. Oglądałem ostatnio ciekawy dokument "Sex and broadcasting" na MUBI o stacji radiowej WFMU nadającej z New Jersey. Niestety film nie jest już na tej platformie dostępny, jedyne co można obejrzeć to sam trailer na YouTube, ale polecam samo radio — jeśli lubisz dziwną i różnorodną muzykę. Ja lubię i regularnie sobie odpalam radio, kiedy mam ochotę na coś nieprzewidywalnego. Doświadczanie muzyki z radia to naprawdę wspaniała rzecz i, przynajmniej dla mnie, coś odświeżającego po godzinach spędzonych na Spotify.

  3. Oddisee wczoraj wydał nową EP-kę. Jego muzyka to esencja lata, więc można puścić na głośniku i zakrzyknąć "wakacje czas start!".

  4. A za to dziś Thou wydało nowy album. To zdecydowanie nie jest wakacyjna muzyka, ale ja i tak na to czekałem. A ich zajawka albumu na YouTube to coś wspaniałego (choć jest wyraźnie inna od samego albumu). Zarówno muzycznie, jak i wizualnie.

Miłego weekendu!